31.3.16

Bo kawa miała dość

Ten moment, kiedy budzimy się rano, zakładamy dwie różne skarpetki, koszulkę na lewą stronę, po drodze do łazienki potykamy się o wszystko co jest na naszej drodze, włosy dzisiaj nie chcą się wyjątkowo układać, a na domiar tego mamy paskudny humor. Kawoholicy zrozumieją, że jedyną deską ratunku jest wtedy wielki kubek, czarnej, mocnej jak piekło kawy. Wystarczy jeden łyk, żeby dzień stał się o wiele lepszy. Zdarzyło się wam, że w jeden taki poranek nawet kawa miała dość?


Znacie to?

13.3.16

Mobilny świat

telefony, komputery, internet


Kto (w tym wypadku osoby mające stały dostęp do internetu) w 21 wieku nie posiada kont na różnych portalach internetowych? Wymienić tych stron można by wiele, dlatego pominę ten krok, zwłaszcza, że każdy bywalec w świecie internetu zna przynajmniej 5 takich (podejrzewam, że niektórzy nawet więcej). 

Przytoczmy słynnego na cały świat Facebooka. Ciężko podać liczbę osób, która posiada tam konto, jednak wszyscy wiemy, że jest tego zdecydowanie multum. 
Mamy możliwość wpisania wszystkich danych na temat siebie. Możemy dzielić się zdjęciami (selfie zaczynają królować) ze znajomymi, opisywać im swój dzień, pochwalić się obiadem, i robić wiele różnych rzeczy, których niestety nie potrafię przytoczyć.

Osobiście rozumiem ideę istnienia tego portalu. Jesteśmy w stanie znaleźć znajomych. Ustawione zdjęcie profilowe? Ok. Łatwiej Ci jest kogoś znaleźć. Po kilku latach jesteś w stanie dalej poznać tę osobę na ulicy. Ale nasuwa mi się pytanie: Po co Ci kilkadziesiąt zdjęć? Po co? No po co? Jaki jest tego sens? 

Sama jestem posiadaczką zacnego konta na tym portalu. Należę do grupy bywalców internetowych. Jednak Facebook służy dla mnie wyłącznie do spraw kontaktowych (wydaje mi się, że właśnie taka miała być inwencja twórcza jeśli chodzi o stworzenie). Mieszkam aktualnie za granicą i nie wyobrażam sobie, żeby na ten czas stracić kontakt ze swoimi znajomymi. Ale tyle. Nie dodaję niepotrzebnych zdjęć, niepotrzebnych nikomu opisów. Używam go do jednego, prostego celu, do kontaktu z innymi ludźmi.


Internet jest rzeczą nierozłączną. Towarzyszy nam na każdym kroku. Jednak czasami jest go zbyt dużo wokół nas. Nie będę niepotrzebnie biadolić na ten temat, bo sama załatwiłam i dalej załatwiam kilka spraw przez maile, przez Facebooka czy inne portale, i jest to dla mnie wygodniejsze (głównie ze względu pobytu poza granicami Polski). 

Będąc ostatnio w restauracji byłam świadkiem wypadu rodzinnego na obiad. Mama, tata, trójka dzieci i babcia. Pierwsza piątka wyposażona w najnowsze modele iPhone. Wychodzisz ze znajomymi/rodziną na miasto? Nie wiem jak reszta, ale dla mnie to możliwość spędzenia czasu razem, w swoim towarzystwie, z dala od niepotrzebnych spraw. Więc czemu siedzisz z nosem w telefonie i przesuwasz palcem po ekranie? 
Zamieszkuję wyspę na której ludzie na brak pieniędzy nie mogą narzekać. 90% populacji posiada telefony firmy Apple (Okej, sama jestem posiadaczką, to muszę przyznać. Ale głównie ze względu przyjaznego oprogramowania, które jest znacznie lepsze od Windowsa czy Androida - oczywiście to tylko moja opinia). Pracuję na stanowisku kelnerki w restauracji. Każdego dnia (czy to będąc w pracy czy wychodząc na miasto) jestem świadkiem sytuacji, kiedy dwójka ludzi zamiast ze sobą porozmawiać, to nieustannie wpatruje się w swój telefon. 

Może to kwestia mojego wychowania, bo dorosłam w małej mieścinie (można to nazwać nawet wsią) gdzie komputery oraz dostęp do internetu dotarł znacznie później niż do większych miast. Jednak nie uważam, że cała ta technologia jest aż w takim stopniu potrzebna. Dobra, tak jak pisałam, załatwiam wiele spraw przez internet, oraz kontaktuje się ze znajomymi, to fakt. Jednak są granice użytkowania, których nie powinno się przekraczać.

Już za kilka lat będziemy świadkami przypadków przyrośnięcia mobilnego urządzenia. Zamiast ręki będzie telefon, a zamiast głowy - komputer. 
A co, gdyby zacząć mniej wpatrywać się w ekrany, a więcej w ludzi i w rzeczy nas otaczające? Kilkanaście lat temu tak potrafiliśmy, więc co nam stoi na przeszkodzie? Przecież jeden dzień bez Facebooka to nie koniec świata.

***

Ja i moje niedzielne refleksje. Ahh...

12.3.16

Poranki takie są...

poranne wstawanie


Każdego dnia nastaje taki moment, kiedy człowiek po prostu musi podnieść się z łóżka. Niestety. Czy to wstać aby wysłać dzieci do szkoły, czy samemu wybrać się w końcu na uczelnię, czy po prostu wziąć się w garść i wyruszyć w podróż do "uwielbianej" pracy.

Ja należę do grupy ludzi, którzy niestety zawsze mają z tym problem. Żaden moment nie jest dla mnie odpowiedni, aby opuścić objęcie ciepłego koca i podnieść głowę z niesamowicie wygodnej poduszki. Ale może to dlatego, że sypiam tylko 5 godzin dziennie. 

10.3.16

Początki pyskatego, małego człowieka...

Na początek słów kilka o mnie:

Od dawien dawna zamieszkuje małą wysepkę umieszczoną daleko poza granicami naszej Ojczyzny. Jako, że przyszło mi żyć na wygnaniu, w mojej głowie zrodziło się wiele przemyśleń na wiele różnych tematów. Próbując zapełnić swój wolny czas zajęłam się rysowaniem. Ołówek od lat leżał idealnie w mojej ręce, jednak postanowiłam zająć się dokładnie czymś innym. Od procesów tworzenia plakatów filmowych na potrzeby koleżanki (studiuje reżyserię (?)) przeszłam na coś znacznie prostszego (amatorskie rysunki), które sprawiają mi przyjemność same w sobie. 

Więc, oto ja:

Podróżując, a nawet siedząc na tyłku czy będąc w pracy, spotkało mnie kilka normalnych, życiowych sytuacji, z którymi pragnęłabym się z wami podzielić. Przemyślenia, myśli, a nawet chwile, które zdarzyły się na prawdę. 

Chyba tyle w temacie :)